Jedzenie robimy na szczycie górki nad basenami termalnymi. Grilujemy sobie miło aż do wieczora - Krzysztof serwuje röźne madziarskie przysmakosze - Kurczaczki, tosty z camembertem, cebulkę.
Kempingu oczywiście nie znajdujemy (w okolicy), więc ruszamy w stronę Budapesztu. Zatrzymujemy się we wiosce Bogacs. Nawet znajdujemy kemping, ale rezydenci każą nam się bujać. Szukamy dalej. Krzysztof atakuje posterunek policji (w końcu są po to, żeby pomagać ludziom?). Co dziwne, miejscowy szeryf nawet potrafi coś po angielsku, ale na pytanie o kemping mówi, że przecież jest późno i kempingi są zamknięte. No comment. Całe szczęście znajdujemy go sami i nie jest drogi! 4950 forintosz za wszystkich :)
Efektem całego dnia jest transport części na wymianę z Polski i uwięzienie do poniedziałku na Węgrzech.