Geoblog.pl    masterofphysicalchemistry    Podróże    2012 - Malezja, Indonezja    Gdzies na zachod od brzegow Borneo.
Zwiń mapę
2012
08
paź

Gdzies na zachod od brzegow Borneo.

 
Indonezja
Indonezja, Morze Poludniowo-Chinskie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12868 km
 
Na prom wyruszamy taksowka z naszego przewspanialego Hotelu Sentral (30000) mamy sporo bambetli a dystans jakis takis malo pieszy i pogoda niespecjalnie sprzyjajaca. Na terminalu juz wiemy, ze bedzie co najmniej dziwnie :). Tysiace ludzi placze sie w te i wewte. Kazdy dzierzy obowiazkowy karton, dwa lub trzy (a czasem jeszcze wiecej). Straszny mlyn, halas. Przez to wszystko przeciskaja sie grupy tragarzy. Powaznie zastanawia nas jak Ci wszyscy ludzie zamierzaja sie zmiescic na jednej lodzi...

Jestesmy troche przed czasem, ale prom akurat nie zamierza podplynac wczesniej. Nawet jest spozniony, ale w miedzyczasie dowiadujemy sie, ze tych promow bedzie wiecej (w rozne miejsca np. do Jakarty). Troche nas to uspokaja, bo ludzi non-stop przybywa. Prom, choc duzy ma jednak chyba jakies ograniczenia. Nabrzeze wypelnia sie ludzmi i podplywa prom do Jakarty. Mamy mala pokazowke co sie bedzie dzialo pozniej.

Siedzacy na kartonach i brezentach ludzie szczelnie wypelniaja kazdy kawalek przystani. Atmosfera robi sie coraz gestsza w miare jak nasz statek zbliza sie do brzegu. Stoimy w tej wielkiej kupie ludzi, a sympatyczni wspolpodrozni radza nam, zeby sie jednak nie spieszyc. Maja racje. To co sie stalo jak tylko statek przycumowal przekracza ludzkie pojecie. Proces zaladunku wygladal jakby ludzie uciekali z tonacego brzegu na statek. Ostatnim razem widzialem to we Lwowie w 2001 roku wsiadajac do pociagu w strone granicy polskiej. Anita widziala cos takiego na Politechnice Wroclawskiej przed kolokwium z "drutow" ;)

Tragarze pomieszani z reszta ludzi probuja wlezc na statek ktoredykolwiek. Gniota sie nawzajem, ale cisnienie nie maleje. Wdrapuja sie poreczach/linach/przeskakuja sobie niemalze po glowach. Wreszcie liczba agresywnych pasazerow maleje i udaje nam sie powoli dostac na poklad. To nie znaczy jednak, ze spokojnie. I tak nas malo nie stratowali.

Miejsce udaje nam sie znalezc dopiero 3 poziomy pod pokladem. A i tak sa juz tu jacys naganiacze. Generalnie kazemy jednemu z nich sie bujac, ale sa dziwni i nie mamy specjalnie humoru z nimi wojowac, wiec odzalowujemy 20000 za miejsce. Krzys unosi sie jednak honorem i bierzemy tylko jedna "kuszetke". Klimat w zasadzie jak w rosyjskim pociagu klasy "plackartnyj". Jedna roznica - strasznie duzo pala i troche przez to powietrze kiepskie jest. W polaczeniu z temperatura i wilgotnoscia oraz jednym kiblem na 200 osob/2 doby robi to robote :). Jedynymi stworzeniami, ktore sie czuja tu jak w domu sa wszechobecne karaluchy. Krzys nazywa je pieszczotliwe "prusaczki". W koncu to tylko 36 godzin. Damy rade :) Szybko robi sie ciemno i zasypiamy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
masterofphysicalchemistry
Krzysiek Kucharczyk
zwiedził 20% świata (40 państw)
Zasoby: 287 wpisów287 18 komentarzy18 486 zdjęć486 15 plików multimedialnych15