Haslo prezydenta na dzis: "Tu nie ma rzeczy niemozliwych, najpierw budujemy mosty, potem budujemy rzeki" (Kasia przy ogromnym moscie na malym strumyczku prowadzacym do malutkiej wioseczki.
Ruszamy w poszukiwaniu twierdzy Niyal Qalasi. Tubylcy twierdza, ze nie znajdziemy jej bez przewodnika i jak sie potem okazuje, mieli racje. Ale wycieczka i tak byla udana. Znalezlismy 3 wodospady (tez podobno nie-do-znalezienia) i przy okazji odkrylismy nowa mysl prezydenta: "Jesli turystow nie wykoncza nasze ceny, to na pewno zrobia to nasze gory". Niewinna skalka, na ktora wspial sie Krzys okazuje sie byc godna motta prezydenta...
Kluczymy po zboczu gory w poszukiwaniu twierdzy, drobna sciezynka wspinamy sie na szczyt gory, przekonani, ze bedzie tam na nas czekac. Coz, bunkrow nie ma... Ale widok na Kaukaz "rozsadza czache". W drodze powrotnej, co jakis czas mijaja nas osiolki zaladowane drewnem. Jeszcze wieczorny spacer po miasteczku i kladziemy sie spac.