W Gebele spozniamy sie 15 min na ostatni autobus do Sheki. Od smierci glodowej ratuja nas tutejsze parowki (o abstrakcyjnie niskiej zawartosci miesa) z kosmicznie ostra musztarda na dworcu (3AZN/2 porcje). Shared taxi sprawdzilo sie i w ten sposob docieramy do Sheki za 5 AZN. *do Sheki shared taxi trzeba lapac z kolejnej wioski (przejazd 0,5AZN/os), gdyz miasto nie lezy bezposrednio na trasie przejazdu!* Krzys siada z przodu, a Kasia siedzi z tylu wcisnieta miedzy plecaki i tysiace maszynek do golenia. Kierowca chyba postawil sobie za cel dowiezc nas tam mozliwie szybko. Wskazowka rzadko spada ponizej 100km/h, a kierowca w tym samym czasie wymija idace srodkiem drogi krowy, pisze smsy i pali fajki. Azerska muzyka rozsadza nam glowy - jedzie sie bardzo fajnie :)
Ogladamy najtanszy wg przewodnika hotel w miescie (Sheki Hotel) i rozbudowujemy tu haslo prezydenta: "Jesli turystow nie wykoncza nasze ceny i nie zrobia tego nasze gory, to na pewno zniszczy ich nasza post-sowiecka baza hotelowa" :). Sheki Hotel nie okazuje sie jednak taki tani (40AZN za pokoj 2os!). Jednak znajdujemy tanszy hotel o wiele lepszym standardzie - Pensionat Satil (15AZN/pokoj 2os z europejskim kibelkiem i cieplym prysznicem w pokoju). Jest to najlepszy i jednoczesnie najtanszy nocleg jaki znalezlismy w tym kraju.