Cierpienie. To słowo jako jedyne nasuwa się dla określenia tego, co powinni czuć ludzie, którzy drą ryja w basenie relaksacyjnym zwieńczonym łukowym sklepieniem. Cierpienie to powinno być zadawane następująco: za pomocą prostego detektora darcia ryja należy wyłapać osobę drącą ryja, następnie liną zakończoną hakiem wywlec ją z wody. Potem już prosta, acz długo trwająca sekwencja: ciągnięcie za koniem na główny plac, przypalanie gorącym żelazem, wywlekanie jelit, łamanie kołem, a następnie poćwiartowanie i dekapitacja. Następnie resztki spalić bez oddawania rodzine, a głowę zatkniętą na włócznię wywiesić na bramie basenu (oczywiście opatrzoną tabliczką z napisem "on już wie"). Zarządzie Tapolca Barlangfördö - oddajemy wam tę instrukcję za darmo i bez roszczenia korzyści z tytułu praw autorskich. Krótka instrukcja dla swołoczy: Pływamy i zabawiamy się w chłodnych basenach. Basen z najcieplejszą wodą na całym obiekcie, w dodatku wyposażony w ławkę na całym obwodzie, służy do odpoczynku.
Po wyjściu z basenu (koszt pływania last minute to 1800 forintosz) po raz drugi dzisiaj spotkały nas langosze, które pobraliśmy od pani zasługującej na 8,0 i z szansą na późniejszą nagrodę publiczności. Węgierskie okrążenie kończymy grillem w tym samym miejscu, w którym spędziliśmy pierwszą węgierską noc: szaszłyki = indor + cebulasz + boczek + paprika (niepobrana z George'a) + csipös klobasz.