Geoblog.pl    masterofphysicalchemistry    Podróże    2009 - Argentyna, Chile, Boliwia    Wycieczki w San Pedro de Atacama
Zwiń mapę
2009
26
sie

Wycieczki w San Pedro de Atacama

 
Chile
Chile, San Pedro de Atacama
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14315 km
 
WYcieczki San Pedro:

Chile jest okrutnie drogie, wiec wykupilismy dwie wycieczki jednego dnia, aby maksymalnie skrocic pobyt. Ceny sa kosmiczne, nawet na warunki zachodnie (woda mineralna 1.5l - 2USD!!!, kurczak z grilla 9USD, przydkladowe zakupy tj. 8 bu³ek, 12 plasterkow szynki, serek topiony, ma³e mase³ko, 6 jajek - 3100peso). Rano wycieczka na pole gejzerów (16.000peso/os/8godzin), po po³udniu do ksiêzycowej doliny i doliny smierci (6.000peso/os/4,5godz). Pobudka byla tradycyjna, tzn wszyscy poza tata olali budzik i musial nas dobudzac. Zasadniczo na dworze bylo zimno (pozniej okazalo sie, ze jednak nie zimno tylko "chlodno"), ale za to widok na niebo wbija³ w pod³oge. Nie ma sie co dziwic, ze tuz obok niedaleko miesci sie obserwatorium astronomiczne. Gazyliony gwiazd, droga mleczna, idealnie przejrzyste powietrze (gwiazdozbiory obce, ale krzyz poludnia rozpoznajemy bezblednie). Ok 4 zajezdza po nas duzy amerykanski van. Zbieramy po drodze reszte wycieczkowiczow i ruszamy. Przed nami ok 90km czyli 2 godziny jazdy. W zasadzie jest ciemno, wszyscy drzemia (troche trzesie). Niedaleko celu powoli sie rozjasnia, mamy ladny widok na otaczajace gorki i wreszcie wjezdzamy na polane, gdzie w oddali widac kilkadziesiat slupow pary wodnej wydostajacej sie z gejzerow. Wszyscy sie powoli budza, wysiadamy przy budce pobierajacej oplaty za wjazd (a jakze) - ale trzeba oddac (chciwym) chilijczykom honor - sa znizki dla studentow (3500peso/normalny, 1500peso/student). Becalujemy niechetnie i ruszamy do gejzerow. Przewodnik w miedzyczasie z usmiechem oznajmia, ze jest -12 stopni (i bez tego czuc, ze jest "jak w kieleckiem"). Dla nas, spragnionych wrazen nie stanowi to problemu. Jeszcze tylko pare uwag od szefa (nie zblizac sie do gejzerow itd) i wszyscy rozchodza sie po terenie robiac fotki i nurzajac sie w oblokach pary. Slonce juz wzeszlo (ale jest ciagle za gorami, wiec zimno jak diabli - w okolicach gejzerow ciut cieplej). Po 20 minutach lazenia, wszyscy zamarzaj¹, ale akurat serwuja nam sniadanie i ciepla herbatke/kawe. Slonce juz coraz wyzej, oswietla coraz wiecej okolicznych gorek. Jedziemy dalej w kierunku "Killer geiser", ktory ma na koncie juz 4 turystów. Tuz obok niego jest male termalne zrodelko z basenem, w ktorym mozna sie kapac. My z tata mimo mrozu, zrzucamy ubranka i wskakujemy do cieplej (35stopni) wody patrzac na glupie miny zmarznietych ludzi obok. Ci jednak, widzac nasza radoche, powoli sie przekonuj¹ i po pol godzinie wiekszosc tapla sie w baseniku. Slonce juz wzeszlo nad polana i temperatura znacznie sie podnosi. Potem wychodzimy, robimy jeszcze pare fotek i jedziemy do nastepnego punktu wycieczki - wioski dla turystow. Po drodze mijamy super jeziorko z duza iloscia lokalnych ptaszorów (fotki) i po chwili jestesmy we wiosce (tuz przed pan pokazuje na zboczu duzego szynszyla, ktory wyglada bardzo smacznie). Wioska - dno totalne. Typowe "Krupówki", gdzie jako atrakcje mozna sprobowac miesko lamy, ale cena powoduje, ze nieliczni sie kusz¹ (3USD/malutki szasz³yk), wiec siedzimy i podziwiamy widoki (wcinamy bulki zabrane z domu) i w zasadzie kierujemy sie do domu. O 12.30 wracamy i informujemy pani¹ z hostelu, ze dzis spadamy bo mamy autobus do Calamy i potem do Uyuni, na co (z pomoca swoj¹, rozmówek, australijczyka i jego rozmowek) pani sie dziwi i wyjasnia nam, ze nie trzeba jechac przez Calame, mozna bezposrednio. Informacja turystyczna, zle nas poinformowala i dzieki temu mielismy problem. Poltorej godziny do wyjazdu na druga wycieczke, a my nie wiemy co robic. Maz pani hostelowej zabral nas autem najpierw do miejsca, gdzie kupilismy bilety do Calamy (udalo sie oddac za 80% zwrotu kasy), potem do Colque Tour, gdzie wykupilismy przejazd do Uyuni (25.000peso/os/10godzin jazdy). Uf. Za 30 minut poczatek wycieczki, a nam sie udalo (dziekujemy panstwu z hostelu). Pedzimy do miejsca odjazdu drugiej wycieczki, zadowoleni, ze jeszcze jedna noc spedzimy w milym miejscu. Wsiadamy do busa i prawie, ze od razu zostajemy zbombardowani dwujezycznym potokiem s³ów wystrzeliwanych jak z karabinu przez Patricio - przewodnika. Co za odlot. Facetowi p³ac¹ chyba od kazdego s³owa, ale trzeba przyznac, ze to co robi, robi z pasj¹ i zaanga¿owaniem. Zdecydowanie nie jest to wycieczka "na lewo Czestochowa, na prawo Krakow, dziekuje". Wycieczka jest w zasadzie geologicznym przewodnikiem, bo dolinie San Pedro i jej historii. Patricio energicznie tlumaczy zawilosci powstawania kazdej gorki/pasma/jeziorka. Biega od jednej osoby do drugiej, dynamicznie wymachuj¹c rêkami przy opisach kolejnych rodzajów erozji, nawet nie rêkani.. Psartrico pokazuje je ca³ym sob¹. Mówi¹c przy tym tak szybko po angielsku, ¿e trzeba siê naprawdê nieŸle wyœliliæ, ¿eby nad¹¿yæ za jego my6œlami :) I do tego wszystko ma zaplanowane tak, zeby jak najlepiej zobaczyc wszystko (i w jak najmiejszym t³umie). Udaje sie. Mimo, ze wycieczka, jest zorganizowana - naprawde bylo super. Reszta w zasadzie widoczna na zdjeciach. Punktem kulminacyjnym jest spacer na wielk¹ wydmê, z której rozpoœciera sie niesamowity widok na caly okoliczny region. Ze szczytu widaæ wulkan odleg³y od nas o 250km!! Wszyscy siedza i podziwiaja (Patricio w tym czasie nie pró¿nuje :) i tu¿ po zachodzie schodzimy do busa i zmeczeni nabyta wiedza teoretyczna potwierdzona w praktyce wracamy do San Pedro. Tutaj tylko ma³e zakupy, kolacja i lulu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
masterofphysicalchemistry
Krzysiek Kucharczyk
zwiedził 20% świata (40 państw)
Zasoby: 287 wpisów287 18 komentarzy18 486 zdjęć486 15 plików multimedialnych15