Haslo prezydenta na dzis: "Dzien bez mojego motta, to dzien stracony!"
Historia dawnego panstwa albanskiego nie przestaje nas intrygowac. Wyruszamy do Qax (cena plynna 1.5-2.5AZN/os) w poszukiwaniu ruin kosciola. Znajduja sie ok 3km od miasta. Droge pokonujemy (zaskakujace!) glownie pieszo i juz zaczynamy watpic w azerska goscinnosc, gdyz minelo nas z 20 pojazdow, gdy nagle zatrzymuje sie wielka ciezarowka Kamaz, wyladowana zwirem i podrzuca nas dobre 900m dalej. Trzesie jak cholera i cieszymy sie bardzo, bo takim transportem jeszcze nie jechalismy. Ruiny okazuja sie calkiem niezle zachowane (mury), natomiast wnetrze jest generalnie zdewastowane i nic w srodku nie ma. Polozenia kosciola robi wrazenie, znajduje sie on na skraju stromego zbocza. W srodku widac stare fundamenty, ale to co jest na gorze to XVIIIw. kiedy kosciol albanski polaczono na pewien czas z armenskim.
W drodze powrotnej Azerowie juz nie zawodza i prawie natychmiast zabiera nas sympatyczna Lada Niva.