Plan na poranek byl bogaty (bazar za miastem), ale gospodarze daja sie dobudzic dopiero ok 13. Wspolnie szykujemy polsko-gruzinskie sniadanie (lunch?). Nalesniki w dwoch odmianach itd. Mama Annie przyrzadza pyszna kawe turecka. Annie zalatwia nam po znajomosci nocleg po nizszej cenie w Borjomi, a my (tzn. my i Bartek z Ewa) ruszamy na dworzec Didube metrem. Tu nadchodzi czas rozstania, Bartek i Ewa wracaja do Polski, a nam zostal jeszcze ponad tydzien.
Do Borjomi jedziemy ok 3h (marszrutka 8GEL/os) i docieramy juz po zmroku. Idziemy jeszcze do knajpki, a w miedzyczasie chloniemy klimat post-sowieckiego kurortu. Dziwnie znajomych z niektorych polskich uzdrowisk :). W kawiarence zjadamy Ajarian Chaczapuri (4GEL) - ma ksztalt lodki, z rozbitym w srodku jajkiem.