Szczescie nas nie opuszcza i rano nie pada deszcz. Jedziemy zatem zobaczyc, polecany nam wczesniej przez Ewe i Bartka, ogrod botaniczny (marszrutka 31 - 0,6GEL/os, wstep do ogrodu 6GEL/os).
Sam ogrod nie robi o tej porze roku wielkiego wrazenia, ale jego polozenie jest cudowne (na skarpie, nad samym morzem). Wszystko w srodku jest dosc dzikie i gdzieniegdzie widac jeszcze zwykle mieszkalne domy w srodku parku :). Po okolo 2h wracamy do wyjscia i to w sama pore, bo w oddali juz widac, ze Batumi tonie w strugach deszczu. Ale, my mamy i na to sposob - Kasia chce zobaczyc Adjarian Museum (Lonely Planet podaje, ze sa tam obrazy Pirosmaniego). Muzeum wyglada jak Muzem Muzeow - pierwsza sala to okazy fauny i flory mocno nadgryzione zebem czasu i kurzem. Sa jeszcze wykopaliska prehistoryczne (w tym figurki mezczyzn z falusem na glowie) oraz troche ubran i wyrobow adzarskich, a takze sporo wycinkow gazet opisujacych historie Batumi. Pirosmaniego nie widac :).
Przechadzamy sie jeszcze skwerem nadmorskim (akurat przestalo padac). Jest tu tez sporo barow, ktore czasy swietnosci maja juz dawno za soba. Melancholia wyludnionego kurortu ma bardzo fajny klimat.