Po dość długim szukaniu i kilkakrotnej zmianie kierunku jazdy (było w okolicy kilkanaście miejscowości, których nazwy różniły się tylko końcówkami) dotarliśmy w końcu do punktu, w którym pobraliśmy torziós rúd. Miła pani, która dostarczyła go z Polski mówiła nawet po słowacko-polsku, więc pomogła nam znaleźć nocleg (3000 forintosz za osobesz, za to w łóżkach z pościelą zamiast w namiocie). Czas więc było się porządnie wyspać (Bomba pociągnął 12 godzin).