Podczas zjazdu z Transalpiny zatrzymujemy się w małym rodzinnym pensjonacie, gdzie zjadamy przepyszny obiad (gulasz z różnych części świni oraz kiełbasy, polenta, zwana tu mamałygą oraz jajka sadzone), cena 10 lei za porcję. Następnie ruszamy dalej, już w kierunku Serbii. Ryzykujemy przejazd drogą, która na drogowskazie opisana jest jako nieprzejezdna. Po kilkudziesięciu kilometrach okazuje się... Że droga jest nieprzejezdna. Gdzieś w górach skończył się asfalt. No cóż, trzeba zawracać. Wycieczka jednak się opłaciła, bo widoki w dolince, którą jechaliśmy były przepiękne.