WPo noclegu w pozostałościach Cesarstwa Austro-Węgierskiego ruszamy w końcu na upragnione Bałkany! Po przekroczeniu granicy (tradycyjna odprawa paszportowa, tak już zapomniana w strefie Schengen) wjechaliśmy do Serbii. W Šumaraku wypiliśmy pierwszą w tym sezonie tradycyjną tygielkową bałkańską kawę.
Po wypiciu kawy (płacimy w euro, resztę otrzymujemy w dinarach, 1 eurosz = 120 dinarosz) ruszamy w dalszą drogę, czeka na nas wizyta na la tromba festiwalu w Gučy. Po drodze zauważamy, jak bardzo zmienił się krajobraz za oknem - w Rumunii wszystkie małe miejscowości były ulokowane na szczytach wzniesień, a kiedy było plasko, wszelkie zabudowania znikały, tutaj wioski budowane są na terenie płaskim i w dolinkach. Po drodze wjeżdżamy do miasta Čačak, w którym za 2500 dinarów* znajdyjemy pokój w hostelu, po czym po wyładowaniu bagaży ruszamy w stronę Gučy.
* żeby przeliczyć cenę na złotówki, należy podzielić cenę w din przez 30.