Do Mostaru docieramy wieczorem. Szybko znajdujemy nocleg w Mostar Inn (3 gwiazdki). Krzysztof nieubłaganie się targuje i z 50E za trójkę - schodzimy do 30E. Akceptowalnie. No i pani bardzo miła.
Idziemy oglądać nocą Mostar. Miasteczko bardzo klimatyczne! Co prawda centrum - czyli okolice mostu - są mega turystyczne, ale w dużo przyjemniejszym stylu niż Dubrovnik. Mnóstwo straganów z badziewiem, knajpek - ceny takie sobie, ale idzie wytrzymać i jest ładnie. Chodzimy po centrum, pijemy kawkę i the cola i udajemy się na mostek. Cała okolica jest wyłożona kocimi łbami, które są tak wyślizgane, że aż ciężko się chodzi :)
Generalnie jest środek tygodnia, późno wieczorem, a tu wydaje się jakby wszyscy właśnie zaczynali weekend. Impreza na całego, muzyka, tańce, swawola.
Wieczór kończymy w miłej knajpce, z miłą panią kelnerką, co trochę mówi po polsku i potrafi zaśpiewać "bo wszyscy polacy to jedna rodzina".