Uyuni Safari - 3 dzien - pod znakiem flaminga

Pobudka jest tradycyjna (nikt poza tata nie slyszy budzika). Czeka na ca³y dzien jazdy. Plan jest bogaty: ogl¹damy kilka lagun z flamingami. Kazda kolejna jest piekniejsza od poprzedniej. Udaje nam sie zblizyc do flamingów nawet na kilka metrów (wstep do parku narodowego - 30bol/os). Widok faktycznie robi wra¿enie, jest jak na zdjeciach z National Geographic. Warto bylo t³uc sie (doslownie) tyle kilometrow aby to zobaczyc, a droga byla s¹¿nie wyboista. Gdzies po drodze zatrzymujemy sie na postój, na którym udaje nam siê zobaczyæ dwóch (dwoje?) szynszyli :). Nieniepokojone przez dzikie t³umy pozwalaj¹ podejœæ praktycznie na wyci¹gniêcie reki! Ca³a szóstka przez dobre pó³ godziny wprawia szynszyle w zak³opotanie, z którego wybawia nas kierowca - podrzuca im resztki z obiadu. Szynszyle okazuj¹ siê byæ cfane. Jeden który obczai³ gdzie jest jedzonko, nawet nie pisn¹³ drugiemu co jest grane i spokojnie ty³em do nas pa³aszowa³ obierki pomarañczy i resztki ogórka. Chwilowo drugi obszed³ siê kawa³kiem bu³ki. Kulminacj¹ dnia by³a Laguna Colorado - ktora po prostu trzeba zobaczyc na zdjeciach (widok nie do opisania, zimno tez ;). Ostatni nocleg (wbrew zapewnieniom agencji) wyglada naprawdwe do rzeczy - warunki sie poprawiaja i ceny niedlugo pewno tez ulegna zmianie :(. Tutaj te¿ towarzyszê naszemu kierowcy w naprawie auta - po drodze przesta³ paliæ jeden cylinder, ale udalo nam sie dotrzec do celu. Z 6 zapasowych œwiecy, ostania okaza³a siê sprawna i auto znow jest w pe³ni sprawne.

Zdjęcia (1)

Komentarze (0)