Z samego rana przyjezdamy do La Paz i udajemy sie taksowka (15bol) do hostelu. Niestety nie ma w nim miejsc, wiec chwile spacerujemy, po czym za kolejne 15bol jedziemy do miejsca gdzie sa az 3 i juz w pierwszym zostajemy. Na poczatku idziemy kupic bilety nad jezioro Titicaca (25bol/os), po czym wracamy i udajemy sie na zwiedzanie miasta. Pierwszym punktem jest punkt widokowy, ktory mamy zaraz nad hostelem (miasto rozroslo sie na zboczach doliny i niektore uliczki sa naprawde strome). Po paru(set) schodach, ktore wydaja sie nie konczyc docieramy do tego punktu z ktorego rozposciera sie przekosmiczny widok na miasto. Naprawde jest polozone cudownie. Potem schodzimy i jedziemy marszrutka (busikiem - 1,5bol/os) do centrum, gdzie zwiedzamy bardzo oryginalny cmentarz - jego oryginalnosc polega na tym, ze nie ma tam zwlok pochowanych w naszym stylu, tylko miejscowi kremuja je i wykupuja specjalne miejsca w scianach, zamykane szybka. Dodatkowo umieszczaja tam wiele przedmiotow bliskich zmarlemu (butelka Coca-Coli, czy pluszowy mis). Jest naprawde ladnie utrzymany, a niektore sciany maja wysokosc nawet 2 pietrowych budynkow. Przed wejsciem spotykamy jeszcze gitarzystow do wynajecia na pogrzeb. Reszte czasu spedzamy na wloczeniu sie po centrum, koscioly, sklepiki itp rzeczy zajmuja nam reszte popoludnia. Duze wrazenie robi centralny plac w La Paz, gdzie miesci sie katedra i palac prezydencki a takze multum tubylcow chcacych sie zrelaksowac. Wieczorkiem wychodzimy jeszcze zobaczyc tenze placyk podswietlony reflektorami.